WCZESNE LATA
Derek Prince urodził się 14 sierpnia 1915 roku w Bangalore w Indiach – w świecie, który pozostał już tylko wspomnieniem. Był to czas, kiedy trwała pierwsza wojna światowa, powstawała teoria względności, prowadzono pierwsze rozmowy telefoniczne. Nad ogromnymi obszarami panowali wtedy jeszcze królowie, królowe i władcy imperiów, a najważniejszym z nich było Imperium Brytyjskie. Armia brytyjska oraz służby cywilne zarządzały licznymi koloniami, a najcenniejszym kamieniem w koronie tego imperium były właśnie Indie. Derek opowiadał:
„Urodziłem się w rodzinie twórców imperium. Mój ojciec, Paul Ernest Prince, był oficerem w Oddziale Saperów i Minerów Jej Królewskiej Mości w Madrasie. Jego akt nadania stopnia oficera podpisała osobiście Królowa Wiktoria. Moja matka Gwendolen, również urodzona w Indiach, była córką generała majora Roberta Edwarda Vaughana. Jej brat, ułan Pendżabu, został generałem brygady”.
Dzieckiem dość wcześnie zaczęła się opiekować hinduska niania – zwana „aja” – jak to było w zwyczaju w tamtym społeczeństwie. Była dla Dereka niczym przybrana mama; z własnymi rodzicami spędzał jedynie wyznaczony czas w ciągu dnia. Derek oraz jego aja towarzyszyli rodzicom podczas podróży po Indiach, gdy był jeszcze na tyle mały, że można go było nosić w koszyku. Podróżowali koleją, konno lub powozem konnym, a czasami rikszą. Mimo że na Zachodzie samochody i samoloty stawały się coraz bardziej popularne, to w Indiach taki właśnie sposób przemieszczania się był jeszcze wciąż bardzo powszechny. Żołnierze jeździli konno, a większość ludzi chodziła pieszo. Żyło się spokojnie, powoli. Ludzie pisali listy, wysyłali je do Anglii i czekali czasami tygodniami, aż pojawiła się odpowiedź. W pilnych sprawach można było użyć telegrafu, ale dla Dereka „dom” w Anglii wydawał się bardzo odległym miejscem.
Derek był od wczesnego dzieciństwa uczony przestrzegania zasad i reguł. Uczono go, że człowiek ma do odegrania pewną rolę, która została określona przez przeszłość i grupę społeczną, do której należy. Jeśli ktoś nie wypełnia tej roli, hańbi siebie i innych.
Jako pięciolatek chłopiec musiał pożegnać się ze swoim ojcem oraz ają i hinduskimi kolegami. Rodzice zdecydowali, iż powinien kształcić się w Anglii. Popłynął parowcem do „domu”. Podobnie jak inni pasażerowie ciągnął za statkiem swój tropikalny hełm przywiązany do liny aż do momentu, gdy hełm zatonął. Był to rodzaj symbolicznego pożegnania z Indiami. Mama zabrała Dereka do domu swoich rodziców w hrabstwie Sussex, a po kilku miesiącach wyjechała, zostawiając go pod opieką dziadków aż do swego powrotu do Anglii cztery lata później. Pod wpływem bólu rozstania w małym Dereku zaczęło się kształtować poczucie samotności, prześladujące go potem przez większą część życia.
Te zdarzenia formowały charakter oraz styl życia Dereka. Mimo iż był jedynym synem i wnukiem, nikt go nie rozpieszczał. Oczekiwano od niego zachowania godnego żołnierza. Dziadkowie byli dla niego dobrzy, ale jednocześnie poddawali go dyscyplinie, by stał się najlepszy we wszystkim, co robił i przygotował się do przejęcia rodzinnej tradycji wojskowej. Uczono go właściwego zachowania, pojmowania honoru, dobrych manier, obowiązkowości.
Jako mały chłopiec nauczył się sam sobą zajmować. Mówił: „Zawsze miałem kolegów, ale najlepiej bawiłem się sam”. Kiedy odkrył świat książek, rozpoczął swoje osobiste poszukiwanie sensu życia.
W wieku dziewięciu lat Derek został posłany do szkoły z internatem i musiał opuścić dom dziadków, których szczerze kochał. Od tego momentu jego otoczenie stanowili wyłącznie mężczyźni – nauczyciele i koledzy. System szkolny polegał na rywalizacji zarówno w działaniach intelektualnych, jak i sportowych. Derek lubił sport i odnosił w nim sukcesy; również w zajęciach akademickich zazwyczaj zajmował miejsce w klasowej czołówce. To, że wcześnie zaczął się ćwiczyć w dyscyplinie i gruntownym zgłębianiu wiedzy, pomagało mu utrzymywać tę pozycję.
Kiedy miał trzynaście lat, dyrektor szkoły wybrał go do wzięcia udziału w egzaminie, który miał wytypować stypendystę Eton College. Derek był jednym z czternastu chłopców w tym wieku, którzy w 1929 roku ubiegali się o królewskie stypendium. Otrzymał je na podstawie napisania eseju i tym samym dołączył do elity Anglii.
Jako nastolatek w Eton zdystansował się do tradycyjnego chrześcijaństwa, za to coraz bardziej fascynował się literaturą i filozofią klasyczną. Podobnie jak jego rówieśnicy zaczął uczyć się łaciny w wieku dziewięciu lat, a greki – mając lat dziesięć. Jako dwunastolatek pisał i tłumaczył w obu tych językach, i to w obie strony. Studiując klasykę, zafascynował się sferą idei i zaczęła go coraz bardziej pociągać filozofia. W głębi jego umysłu od zawsze krążyło pytanie: Jakie jest prawdziwe znaczenie i cel życia?
Jego ojciec, który w stopniu pułkownika zakończył już karierę i osiadł na emeryturze w wiejskim domku w hrabstwie Somerset, zachęcił go do kontynuowania nauki pod tym kątem. W 1934 roku zaoferował synowi kieszonkowe w wysokości dwudziestu funtów miesięcznie, a Derek po zakończeniu nauki wyruszył z przyjacielem w podróż, aby zwiedzić Europę. Dla dojrzewającego w atmosferze powojennego gniewu i zwątpienia Dereka podróż ta była też pewnym etapem w poszukiwaniu wolności i sensu istnienia w życiu. Zdolności językowe Dereka okazały się być niezwykle pomocne w znajdowaniu najtańszych pokoi oraz jedzenia w czasie, gdy po Europie podróżowało niewielu ludzi w jego wieku. Często uważał miejscowych ludzi i ich obyczaje za ciekawsze niż muzea i ruiny, nawet te w Rzymie i w Atenach, gdzie powstawała kultura klasyczna.
Sześć miesięcy potem – gdy wrócił do Anglii – został przyjęty do King's College w Cambridge (King's jest siostrzaną uczelnią Eton College). Również tam zaczął się wyróżniać. W latach 1938-1940 prowadził prace badawcze uniwersytetu w Cambridge. Wyspecjalizował się w filozofii Platona, a jego praca dyplomowa nosiła tytuł: „Ewolucja platońskiej metody definiowania”. W roku 1940 jako dwudziestoczterolatek został wybrany do grona pracowników naukowych King's College w Cambridge.
Czas Cambridge to okres usilnego poszukiwania sensu życia. W tym miejscu dyskutowano nowe idee, jako że to, co do tej pory stanowiło punkt odniesienia, po wojnie straciło wiarygodność. Przechodzono na ateizm, odrzucano absoluty, eksperymentowano z używkami i seksem. Derek nie wierzył w nic. Był członkiem elitarnego stowarzyszenia, ale nie miało to dla niego wielkiego znaczenia. Przeważnie był zdystansowany do towarzystwa, w którym przebywał, skupiony na swym wewnętrznym świecie. Jego myśli kierowały się w stronę Indii, próbował praktykować jogę i voodoo.
Akademicka kariera Dereka została brutalnie przerwana przez drugą wojnę światową. Po długich przemyśleniach, tłumacząc swoją decyzję przekonaniami filozoficznymi, Derek odmówił noszenia broni. Krok ten był sprzeciwem wobec tradycji rodzinnej. Wybrał służbę w siłach nieliniowych. Rozpoczął jako szeregowy w Korpusie Medycznym Armii Królewskiej. Dla intelektualisty i samotnika, jakim był, dostosowanie się do życia w koszarach było wyjątkowo trudne.
W tamtym czasie Derek zwrócił się do filozofii innego rodzaju, o której do tej pory wiedział bardzo niewiele. Aby mieć w wojsku co czytać, kupił sobie nową – oprawioną w czarną skórę – Biblię. Derek znał w pewnym sensie chrześcijaństwo – został ochrzczony i konfirmowany jako anglikanin i przez pięć lat przebywania w Eton uczęszczał na obowiązkowe nabożeństwa. Jednak w wieku osiemnastu lat doszedł do wniosku, że „religia niewiele mi daje”, i chodził do kaplicy w King’s College tylko wtedy, kiedy przypadała jego kolej na czytanie lekcji. Przez pierwszych dziewięć miesięcy żołnierskiego życia przedzierał się przez Biblię, uważając ją za zdumiewającą, zbijającą z tropu i niepodobną do niczego, co wcześniej czytał. Powiedział: „Nie potrafiłem jej sklasyfikować. Czy była to historia, literatura, filozofia, teologia czy poezja – czy też pismo natchnione przez Boga?”.
Zaproszony przez kolegę z koszar na nabożeństwo, po raz pierwszy zetknął się z żywym chrześcijaństwem. Potem na kwaterze w hrabstwie Yorkshire w lipcu 1941 roku spotkał się z Bogiem. Odwołując się do swego nadprzyrodzonego przeżycia, Derek opowiadał:
„Na podstawie tego doświadczenia sformułowałem dwa wnioski, których nigdy nie miałem powodu zmieniać. Po pierwsze, że Jezus Chrystus żyje, a po drugie, że Biblia jest prawdziwą, znaczącą, współczesną księgą. Te dwa wnioski radykalnie i na zawsze ustaliły cały bieg mojego życia. Biblia natychmiast stała się dla mnie zrozumiała i jasna; modlitwa i przebywanie z Bogiem stało się tak naturalne jak oddychanie. Moje najważniejsze pragnienia, motywy i cele życiowe zmieniły się w ciągu jednej nocy. Odnalazłem to, czego szukałem. Znaczeniem i celem życia jest Osoba!”.